Mieli dość selfie, zamknęli drogę dla turystów. Koniec z jesiennymi sesjami na łonie natury
Jesień to idealna pora roku dla influencerów, szczególnie gdy znajdą perfekcyjną miejscówkę do robienia zdjęć. Takich najlepiej szukać w lasach, gdzie większość drzew stanowią gatunki liściaste, które wraz z nadejściem jesieni nabierają niepowtarzalnych barw. Warto jednak pamiętać, że pogoń za doskonałym selfie nie może oznaczać utrudniania życia lokalnym mieszańcom czy stwarzania niebezpieczeństwa.
Położony w Nowej Anglii stan Vermont słynie z produkcji syropu klonowego, fantastycznych ośrodków narciarskich i uroczych zabudowanych mostów. Jednak każdego roku na początku października jest celem polowań influencerów.
Sleepy Hollow to nazwa amerykańskiej... farmy. Położone w hrabstwie Windsor gospodarstwo znajduje się około 430 kilometrów na północ od Nowego Jorku w stanie Vermont. Region obfituje w urokliwe i malownicze miejsca, idealne do aktywnego spędzenia czasu na pieszych wędrówkach czy jeździe rowerem. Jednak w okolice Sleepy Hollow najczęściej docierają zupełnie inne grupy "turystów". We wrześniu i październiku okoliczne miasteczko Pomfret przeżywa bowiem najazd instagramerów i tiktokerów.
Osoby udzielające się w social mediach przyjeżdżają na początku jesieni w te rejony, by ustrzelić idealne selfie. Nie da się ukryć, że Cloudland Road w momencie, gdy liście zmieniają kolor z zielonego na brązowy, czerwony, pomarańczowy czy żółty wygląda niczym przeniesiona z pejzaży Thomasa Kinkade, czy Charlesa White’a. Jednak o ile dla instagramerów czy tiktokerów jest to tylko zrobienie super zdjęcia idealnie pasującego do jesiennego feedu, to dla okolicznych mieszkańców jest to istna udręka, a wręcz zagrożenie.
Sprawdź również: To najnowocześniejsze zoo w Europie znajduje się w Polsce. Warto odwiedzić je jesienią
Miejscowa ludność, która codziennie pokonuje Cloudland Road, docenia piękne krajobrazy, jednak na tłumy influencerów patrzą dość sceptycznie. Wynika to z faktu, że większość z nich po prostu nie umie się zachować w miejscach publicznych. Klasycznym przykładem, jak w większości zakątków świata, jest śmiecenie. Turyści nadciągający w rejon Pomfret zostawiają po sobie ogromne ilości butelek i papierków po przekąskach. Dodatkowo zdarzają się przypadki załatwiania potrzeb fizjologicznych przy drodze, a nawet wchodzenia na teren prywatny w pogoni za perfekcyjnym selfie.
Jednak przede wszystkim potrafią oni wręcz zagrozić codziennemu funkcjonowaniu lokalsów. Gdy podążają w okolice Sleepy Hollow w poszukiwaniu idealnego ujęcia, potrafią zatrzymywać się samochodami na środku drogi, czy też chodzić po jezdni. Takie zachowania wpływają bezpośrednio na bezpieczeństwo zarówno turystów, jak i miejscowych. Musiało więc zostać ukrócone, choć instagramerzy oraz tiktokerzy mogli po prostu zachowywać się bezpiecznie i przyzwoicie. Skoro nie udało się tego wyegzekwować, mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce.
Sprawdź również: 5 najpiękniejszych miejsc na Dolnym Śląsku. Rewelacja, a Polacy wcale ich nie znają
Grupa lokalsów postanowiła zrobić porządek z uprzykrzającymi życie i stwarzającymi niebezpieczeństwo (chociażby poprzez blokowanie przejazdu dla karetek, wozów strażackich czy radiowozów policyjnych) turystami. Do rozwiązania problemu nachalnych influencerów potrzebna im jednak była pomoc miejscowych władz. Jak się okazało nie było najmniejszych problemów z jej uzyskaniem, a skutki tej decyzji na pewno będą zdumiewające dla każdego instagramera czy tiktokera, wybierającego się na początku października w okolice Sleepy Hollow.
Lokalne władze wydały w tej sprawie postanowienie, które zamyka Cloudland Road w okresie od 23 września do 15 października. Przejazd tą drogą będzie możliwy jedynie dla mieszkańców oraz służb ratowniczych. Jest to czas wysokiego sezonu tzw. spadających liści, czyli największego napływu influencerów. Służby hrabstwa Windsor będą w tym okresie kontrolować drogę i sprawdzać, kto się nią porusza. Warto odnotować drugą stronę medalu, czyli branżę turystyczną. Szacuje się, że stan Vermont na początku października odwiedza około miliona turystów.
Zobacz też:
Wszyscy chcą mieszkań w tym małopolskim mieście. Mieszkańców przybywa z miesiąca na miesiąc
To uzdrowisko leży tuż przy granicy. Kusi źródłami wód mineralnych i widokami