Znajoma wrzuca kostki lodu do pralki. Odkąd zdradziła mi powód, robię to samo

Każdy z nas uwielbia metody upraszczające życie. Często mała zmiana, której po czasie nawet nie zauważamy, może pomóc w zaoszczędzeniu dużych ilości czasu, którego ostatni jest dla nas coraz mniej. Co ważne, zwykle też to patenty za grosze. Takie właśnie kryteria spełni wrzucanie kostek lodu do prania. Jak to dokładnie działa i po co to robić?

Najpierw pranie, później suszenie, a na koniec prasowanie. Ostatnia czynność pochłania zdecydowanie najwięcej czasu i nie należy do tych najprzyjemniejszych. Z pomocą przychodzą więc kostki lodu.

Po tym, jak zakończy się pranie i nie włączysz jeszcze funkcji suszenia, do bębna pralki wrzuć lód. Wilgotne i zimne kości rozprostują wszelkie zagniecenia, które powstały w trakcie czyszczenia. Chwilę później wyciągamy i do końca rozprostowujemy odzież.

Taki zabieg sprawi, że już więcej po suszeniu nie będziesz musiała sięgać po żelazko. To wyjątkowa oszczędność czasu, nerwów, ale także energii elektrycznej.

Czytaj także: Jak suszyć pranie zimą? Wypróbuj niezawodną metodę babci

Kostki lodu to nie jest jedyny patent, który pozwoli ci mieć piękne i wygładzone bez użycia żelazka. Nastawiając pranie, wystrzegaj się przeładowanego bębna. Za duża ilość rzeczy będzie skutkować mocno pogniecionymi materiałami. Co więcej, w takich warunkach odzież może się niedokładnie doprać.

Istotna jest także ilość ustawionych obrotów. Im będą wyższe, tym ubrania będą mocniej pogniecione. Nastaw je na mniejszej wartości, a łatwiej rozprostujesz swoje rzeczy.

Po wyciągnięciu z pralki nie zapomnij o rozprostowaniu. W prosty sposób bez użycia żelazka zrobisz to, rozwieszając odzież w łazience, a następnie biorąc w niej ciepłą kąpiel. Unosząca się ciepła para wodna zadziała jak żelazko, a po wyschnięciu ubrania będą od razu gotowe do założenia.