To jadało się w czasach PRL-u. Tych dań nie da się zapomnieć!
Kuchnia PRL-u była czymś niepowtarzalnym, kreatywnym i zdecydowanie oryginalnym. Podsumowując ją w kilku słowach, była to sztuka przygotowania czegoś z niczego. W tych czasach nie było łatwo o produkty do tworzenia cudów na talerzu, mimo to kilka potraw zapisało się na stałe w polskiej kuchni. Sprawdź, co jadało się w czasach PRL-u.
Okres PRL-u wiązał się z dużą kreatywnością, którą Polacy musieli regularnie się wykazywać, ponieważ w sklepach nie było zbyt wiele produktów. Jednak nie przeszkadzało to w tym, aby na stołach pojawiały się ciekawe i często nietypowe potrawy. Niektóre z nich cieszą się popularnością do dziś i nadal gotowane są w polskich domach.
W tamtym okresie o smacznych i wieloskładnikowych zupach można było tylko pomarzyć. Nie bez powodu najczęściej gotowaną zupą była wodzianka, zwana również wodzionką. Jest to potrawa sporządzona z pokrojonego w kostkę chleba oraz z drobno posiekanego czosnku. Dodawano do tego również smalec lub masło zalane wrzątkiem.
Inną popularną zupą była tzw. zupa nic. Był to właściwie słodki ulepek z cukrem, wanilią oraz z mlekiem wymieszanym z żółtkami jajek. Spożywano ją na zimno z dodatkiem kluseczek z ubitej z białek piany z cukrem. Zupa sama w sobie była potrawą sycącą, jednak jej nazwa wzięła się stąd, że danie było przyrządzane bez wywaru z kości czy z warzyw. Dzieciom podawano również zupy mleczne z lekko rozgotowanym makaronem z ciągnącym się kożuchem.
Czernina w polskiej kuchni znana była od setek lat. W czasach PRL również pojawiała się od czasu do czasu na stołach. Była to zupa przygotowana z kaczej krwi. Czasem dodawano do niej cukier, ocet, miód czy jagody. Do dziś ta potrawa wzbudza skrajne emocje nie tylko wśród zagranicznych turystów, ale i również wśród Polaków. Z tego powodu coraz rzadziej można spotkać to danie w menu popularnych restauracji.
Słodyczy również brakowało i chociaż masło czy cukier były reglamentowane, to nadal w sklepach nie było owoców, migdałów, czekolady czy kawy. Mimo to w polskich domach powstawały zamienniki, które zaspokajały apetyt na coś słodkiego.
Prawdziwym hitem okresu PRL-u był kogel-mogel, który w ulepszonej wersji występował od czasu do czasu z dodatkiem kakao. Nikt wtedy nie przejmował się ryzykiem zachorowania na salmonellę, a dzieci same przyrządzały sobie tę potrawę. Dodatkowo kogel-mogel z nutą alkoholu i rodzynkami był ulubionym przysmakiem dorosłych.
Oprócz tego gospodynie domowe przygotowywały również bloki czekoladowe. Powstawały one z margaryny, kakao, cukru i mleka w proszku. Do tego dodawano pokruszone herbatniki, a na święta dorzucano bakalie, np. rodzynki lub orzechy.
W czasach PRL-u serwowano również ciepłe lody, ponieważ niedobory składników nie pozwalały na masową produkcję zwykłych lodów. Wymyślono więc recepturę na słodki krem, który podawano dzieciom w waflach, tak aby wyglądem przypominały one tradycyjne zimne lody. Jednak smak, konsystencja i faktura tych lodów całkowicie różniła się od oryginału.
Jednym z ulubionych słodkich dań był też makaron z owocami i śmietaną. Gotowany był on na miękko i dodawano do niego wszystko, co można było znaleźć w lodówce. Zazwyczaj były to owoce, twaróg czy nawet kompot.
Innym bardziej codziennym, słodkim przysmakiem był chleb podawanym ze śmietaną, wodą i cukrem. Było to jedno z ulubionych dań dzieci.
Często pojawiającym się daniem był tzw. schab. Jednak tak naprawdę, nie miał on w sobie ani grama schabu. Podczas świąt w wersji bardziej luksusowej na stole zastępowała go również trudno dostępna karkówka. Jednak na co dzień mało kto mógł sobie pozwolić na zakup karkówki, o schabie nawet nie wspominając. Z tego powodu do przygotowania tzw. schabu używano mortadeli. Panierka do tego dania także była nietypowa, ponieważ jajka zastępowano mlekiem.
W PRL-u pojawiały się także kotlety, jednak nie były one przygotowane z mięsa, a z jajek. Były to tzw. kotlety jajeczne. Do ugotowania ich potrzebne były jaja, cebula, pieprz i sól. Z powstałej masy formowało się kotlety i obtaczało je w bułce tartej i smażono z obu stron.
Niektóre dania pochodzące z czasów PRL-u mogą dziś wydawać się dziwne lub nietypowe. Jednak wiele z nich nadal króluje na polskich stołach, szczególnie u osób ze starszych pokoleń. Oto dania, które niektórych dziwią lub nawet brzydzą, a inni wspominają je ze smakiem:
- zielona paćka przypominająca szpinak – wiele osób aktualnie bardzo lubi szpinak i chętnie dodaje go do wielu potraw. Jednak szpinak z okresu PRL-u nie przypominał jego obecnej postaci. Podawany był rozmącony z rozbełtanym jajkiem i kartoflami. Taki szpinak był koszmarem nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych
- babka ziemniaczana – to potrawa przygotowywana praktycznie z niczego i wbrew nazwie będąca daniem słonym, a nie słodkim. Do ugotowania go potrzebne były ziemniaki, cebula, jajka i mąka. Odświętnie dodawano również do babki jakieś mięso, np. kiełbasę
- nadrobienie – to inna wersja zupy mlecznej. Dodawano do niej kawałki porwanego chleba i odrobinę cukru
- chleb z koncentratem pomidorowym - to nietypowa kanapka, którą chętnie przygotowywano w okresie PRL-u. Była to kromka chleba z masłem, posmarowana koncentratem pomidorowym. Do tego krojono cienkie plastry cebuli i całość posypywano szczyptą soli
- „zimne nóżki” wieprzowe w galarecie – to danie u niektórych wywołuje ciarki obrzydzenia, a inni z chęcią je zajadają. W PRL-u pojawiały się one szczególnie na imprezach karnawałowych. Dawniej nazywano je „meduzą”, ze względu na specyficzną konsystencję dania. W galarecie sprawdzały się nie tylko wieprzowe „zimne nóżki”, ale także skutecznie zastępowano je mięsem z kury, równocześnie wykorzystując mięso, na którym ugotowało się niedzielny rosół
Zobacz też:
Do zupy buraczkowej dodaję tę przyprawę. Wspaniale smakuje i spala tłuszcz z boczków
Andrzejkowe ciastka z wróżbą, które zawsze się udają. Bez problemu upieczesz je w domu
Zamiast drożdżówki wybierz ten deser. Doskonale smakuje i wygładza zmarszczki