Nie chcesz brać udziału w referendum? Ekspert wyjaśnia, jak to zrobić
Kampania wyborcza wychodzi na ostatnią prostą - do urn pójdziemy już 15 października. W tym roku dojdzie do niecodziennej sytuacji. Podczas głosowania na kandydatów do Sejmu i Senatu weźmiemy też udział w referendum. Albo nie. Zgodnie z prawem możemy legalnie odmówić w nim udziału, jednak musimy zadbać o dopełnienie pewnych procedur. Dlaczego część wyborców nie chce brać udziału w referendum? Co zrobić, żeby głos nie wliczał się do frekwencji?
Referendum ogólnokrajowe odbędzie się 15 października 2023 w godzinach 7:00-21:00 - w tym samym czasie, kiedy wybory do Sejmu i Senatu. Oba głosowania będą się odbywały w tych samych lokalach.
Zgodnie z oficjalną informacją przekazaną przez Państwową Komisję Wyborczą na kartach referendalnych znajdą się cztery pytania:
- Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?
- Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
- Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
- Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
Przy każdym z nich znajdą się dwa kwadraciki - "TAK" lub "NIE". Zadaniem wyborców będzie postawienie krzyżyka w odpowiednim polu.
Wiele osób, przede wszystkim wyborcy partii opozycyjnych, nie chce brać udziału w referendum, które uznają za element kampanii Prawa i Sprawiedliwości. Krytycy zwracają uwagę na tendencyjność i zbieżność treści pytań z głównymi punktami kampanii PiS. Pierwsze z nich od razu zawiera w sobie tezę, sugerującą właściwą odpowiedź.
Wielu komentatorów porównuje obecne referendum z historycznym głosowaniem "3 x TAK" zarządzone przez komunistyczne władze w 1946 roku, gdzie konstrukcja pytań również jasno wskazywała sugerowaną odpowiedź. Według dokumentów odnalezionych w zbiorach Archiwum Akt Nowych w 1993 roku po myśli partii zagłosowało zaledwie 26 proc. obywateli. Oficjalne wyniki oczywiście sfałszowano, w praktyce odwracając jego prawdziwe rezultaty.
W najbliższym referendum na pewno nie dojdzie do tego rodzaju nadużyć, proces wyborczy będzie ściśle monitorowany. Jego przeciwnicy chcą jednak zamanifestować swoją niechęć i sprawić, by znalazła swój wyraz w oficjalnych wynikach. Kluczowym aspektem ma być frekwencja.
Ważność referendum oznacza, że głosowanie zostało przeprowadzone zgodnie z prawem, co stwierdza Sąd Najwyższy.
Ważne referendum nie jest jednak z automatu wiążące - do tego konieczny jest udział przynajmniej połowy uprawnionych do głosowania, czyli co najmniej 50 proc. frekwencji. Dopiero wtedy organy władzy są prawnie zobowiązane do respektowania jego wyników i wydania odpowiednich aktów prawnych zabezpieczających wolę narodu wyrażoną w głosowaniu.
Skoro kluczowym parametrem jest frekwencja, nie wystarczy po prostu oddać pustej, albo zamazanej karty. Głosy nieważne nie liczą się do wyników głosowania, ale wliczają się do frekwencji (wyborca przecież wziął udział w głosowaniu, tyle że oddał nieważny głos).
Jedynym sposobem na uniknięcie wliczenia naszego głosu do frekwencji referendum jest odmowa przyjęcia karty z pytaniami.
Dowodem stwierdzającym pobranie karty do głosowania jest złożenie podpisu na liście wyborców. Decyzję musimy więc podjąć jeszcze przed wizytą przy stoliku komisji.
Prof. Ewa Łętowska, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich i sędzia TK w stanie spoczynku przypomina o ważnym szczególe - fakt odmowy pobrania karty musi zostać odnotowany na liście z podpisami.
Prawniczka mówi, że najlepiej samodzielnie w miejscu pokwitowania napisać "odmówił" lub "nie wziął", lub dopilnować, aby członek komisji umieścił w rubryce odpowiednią adnotację. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez PKW to na komisji spoczywa obowiązek odnotowania odmowy udziału w referendum.
Kodeks wyborczy nie przewiduje oddzielnych rubryk dla poszczególnych kart w ramach jednego głosowania. Niektórzy sugerują, że taki spis może zostać wykorzystany w niewłaściwy sposób. Sondaże jasno pokazują, że referendum największym powodzeniem cieszy się wśród wyborców PiS, przy minimalnym poparciu przez zwolenników szeroko rozumianej opozycji. Fakt odmowy przyjęcia karty z pytaniami dość jasno wskazuje więc na preferencje polityczne danej osoby, a adnotacja przy jej nazwisku może łamać zasadę "tajności' wyborów.
Zarzuty odpiera jednak przewodniczący PKW, Sylwester Marciniak. Według niego "odmowa odebrania którejkolwiek karty do głosowania w wyborach do Sejmu i Senatu lub w referendum ogólnokrajowym musi być odnotowana w spisie wyborców, gdyż tylko tego rodzaju postępowania pozwoli na prawidłowe wykonanie obowiązków przez obwodową komisji wyborczą w zakresie rozliczenia otrzymanych kart do głosowania".
Archiwizowane listy wyborców są niejawne, a zgodę na dostęp do nich można uzyskać tylko na podstawie decyzji wydanej przez sąd.
Zobacz też:
Rachunki za ogrzewanie spadną w mgnieniu oka. Wystarczy, że przykleisz to do okien
Nie musisz wymieniać zardzewiałej baterii łazienkowej. Wyczyścisz ją szybko i za grosze
Dzięki tym trikom szybko obierzesz czosnek. Tę kuchenną sztuczkę warto znać