Reklama
Reklama

To uzdrowisko słynęło z leczenia żętycą. Dziś zachwyca bliskością gór i świeżym powietrzem

Polska zasobna jest w wiele wyjątkowych uzdrowisk, które w dzisiejszych czasach cieszą się uznaniem i popularnością. Warto jednak swoją uwagę skierować również na takie zakątki, które niegdyś stanowiły cenione kurorty, a dzisiaj pamięta o nich zaledwie garść osób. Takim jest między innymi uzdrowisko Kulaszne, które zasłynęło z wyjątkowego wykorzystania żętycy.

Świeże powietrze, cisza, dzikość i malownicze krajobrazy. Tak w kilku słowach można opisać okolicę, w której niegdyś mieściło się uznane uzdrowisko Kulaszne. Dzisiaj mało komu mówi coś ta nazwa, choć niegdyś kurort cieszył się uznaniem i popularnością. Jaki los spotkał to sielsko zlokalizowane uzdrowisko?  

Kulaszne — co wiadomo o wsi z gminy Komańcza?

Kulaszne to niewielka wieś stanowiąca najdalej wysuniętą miejscowość gminy Komańcza. Jej dość ciekawie brzmiąca nazwa najprawdopodobniej pochodzi od języka albańskiego i w tłumaczeniu oznacza pastwisko. Co ciekawe, w latach 1977-1981 nazwę tę spolszczono na Międzygórze. Można się spotkać również z tezą głoszącą, że nazwa Kulaszne pochodzi od miejscowej potrawy - kuleszy, czyli kleiku z mąki.  

Ta niewielka wieś leży w powiecie sanockim i mieści się nad potokiem noszącym taką samą nazwę, będącym dopływem rzeki Osławy. Osadę ulokowano tutaj na prawie wołoskim i jej dzieje sięgają XVI wieku. Historia tej wioski jest burzliwa i obfita w wiele wydarzeń, które odznaczyły swoje piętno na tym miejscu. 

Może cię zainteresować: W tym uzdrowisku odpoczniesz tanio i bez tłumów. Wkrótce otwarcie nowoczesnej tężni

Kulaszne — zapomniany kurort pomiędzy Bieszczadami a Beskidem Niskim  

Nieodłączną częścią historii tego miejsca jest fakt, że niegdyś znajdował się tutaj uznany kurort leczniczy. W 1875 roku powstało tutaj bowiem uzdrowisko, któremu rozgłos przyniosła nowatorska metoda leczenia żętycą. Pod tą intrygującą nazwą nie kryje się nic innego, jak serwatka z mleka owczego ściętego podpuszczką.  

Jako że bezleśne tereny wsi Kulaszne doskonale nadawały się na wypas owies i krów, wyrobów mleczarskich było tutaj pod dostatkiem. Tradycje pasterskie są więc od zawsze związane z tą niewielką miejscowością. Wykorzystując jej zasoby, właściciel miejscowego majątku stał się inicjatorem powstania kurortu w tym miejscu.  

W uzdrowisku znajdowały się między innymi domki dla gości, restauracja, a także ogromny ogród służący do spacerów. Największą sławę przynosiła jednak lokalnie pozyskiwana żętyca, wykorzystywana w zabiegach leczniczych.

Bliskość do kolei również było ogromnym atutem tego miejsca. W połączeniu z tutejszym mikroklimatem, a także z pobliskimi wodami mineralnymi było to doskonałe miejsce do wypoczynku i regeneracji sił. Zainteresowanych kurortem Kulaszne z całą pewnością nie brakowało.

Zobacz także: Mało znane uzdrowisko z bogatą ofertą leczniczą. W niej nawet terapia pszczołami

Kulaszne kiedyś a dzisiaj. Co oferuje to miejsce?  

Niestety świetlany czas kurortu bazującego na żętycy w pewnym momencie zaczął przemijać. Wpływ miała na to między innymi krytyczna recenzja zakładu w prasie. Późniejsze próby ulepszenia i rozbudowy uzdrowiska nie przynosiły pożądanych efektów. Kameralność tutejszego kurortu nie mogła w tamtym czasie z sukcesem konkurować z rozrywką oferowaną przez duże i modne miejscowości lecznicze.  

Tym samym w latach 80. XX wieku przestaje być głośno o tym wyjątkowym kurorcie, który zamienia się w letnią rezydencję rodziny Truskolaskich, a uzdrowisko słynące z wykorzystywania żętycy przechodzi do historii, stając się ważnym wycinkiem dziejów uzdrowisk na terenie Polski.  

Aktualnie Kulaszne pozostają maleńką wsią w gminie Komańcza, którą zamieszkuje niecałe 300 osób. Ten nieco dziki i odosobniony zakątek pomiędzy Bieszczadami i Beskidem Niskim oferuje kojący spokój i malownicze widoki na wspomniane pasma górskie. Łatwo zawitać w okolice zapomnianego kurortu, pokonując serpentyny drogi wiodącej z Zagórza do Komańczy.  

Zobacz też:

Tak wygląda Wioska Świętego Mikołaja w Laponii. Koszt wizyty zwala z nóg

To jedna z najcieplejszych i najpiękniejszych wysp na świecie. Leć w grudniu, a nie pożałujesz

Prosty szlak w Tatrach do pokonania nawet zimą. Na miejscu schronisko i górka saneczkowa

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciekawe miejsca | góry | turystyka