Reklama
Reklama

Najwyżej położony jarmark bożonarodzeniowy w Europie znajduje się w Polsce. Turyści jednomyślni

Jarmarki świąteczne na dobre zagościły w polskich miastach — wiele z nich przyciąga tłumy turystów. Podobnie miało być z warszawskim jarmarkiem położonym najwyżej w Europie — atrakcja ta cieszyła się sporym zainteresowaniem. Jednak już dzień po otwarciu w mediach społecznościowych pojawiły się relacje, które uznały to wydarzenie za niezbyt interesujące.

Zazwyczaj jarmarki świąteczne odbywają się na rynkach miast, niektóre mają miejsce w jaskiniach, inne mieszczą się w budynkach. W Warszawie na 49. piętrze Varso Tower zorganizowano jarmark, stał się on najwyżej położonym tego typu wydarzeniem w Europie. Jednak turystom nie przypadł on do gustu — zdania są bardzo zbliżone, większość odwiedzających jest zawiedziona. 

Jarmark Świąteczny na 49. piętrze Varso Tower

Miał się on znaleźć na tarasie widokowym Highline Warsaw w Varso Tower. To najwyższy budynek w UE, tym samym miał to być najwyżej położony jarmark bożonarodzeniowy. O wydarzeniu było głośno już w listopadzie, jednak wraz z otwarciem 1 grudnia pojawiły się głosy rozczarowanych odwiedzających. W mediach społecznościowych pojawiło się sporo relacji, które wskazują, że jarmarkowi daleko do bajkowego wydarzenia, które było obiecane turystom. 

Bilety na wydarzenie można kupić online lub na miejscu. Decydując się na odwiedzanie jarmarku lepiej zarezerwować je przez stronę internetową, wtedy kosztując 45 zł, bezpośrednio w Varso Tower trzeba zapłacić 75 zł. 

Sprawdź także: To najstarszy jarmark bożonarodzeniowy w Europie. Co roku zachwyca

Najwyżej położony jarmark świąteczny w Europie — odwiedzający rozczarowani

Na jarmark wybrała się m.in. Ola (@whereroadisend na TikToku), która podzieliła się opinią o jarmarku — zarówno ona, jak i osoby spotkane w windzie nie kryły rozczarowania wydarzeniem. Podobne zdanie miała Paula (@_paauulllaaa na TikToku) i takich relacji jest znacznie więcej. 

Komentarze nie zostawiają suchej nitki na jarmarku. Mnóstwo osób wskazuje, że wydarzenie to „nie powinno być nazywane jarmarkiem bożonarodzeniowym” i jest to „oszukany jarmark". Najwięcej kontrowersji budzi znikoma oferta, gdyż można skorzystać zaledwie z dwóch budek, a ceny również nie zachęcają. Za grzane wino (200 ml) trzeba zapłacić 40 zł. 

Poza tym odwiedzający są rozczarowani małą ilością ozdób — lampek jest niewiele i miejsc to nie ma w sobie świątecznego klimatu, którego można by było po nim oczekiwać. 

Zobacz też:

To największa choinka na świecie. Nie ma na niej ani jednej igły

Odwiedź pływający jarmark bożonarodzeniowy. To jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie

Tu możesz wyciąć choinkę na święta. Żadna grzywna ci nie grozi

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: święta | turystyka | ciekawe miejsca | atrakcje | weekend w Polsce