Robisz to z kaloryferem? Uważaj, możesz dostać karę
Wielu Polaków w sezonie grzewczym szuka sposobów na obniżenie rachunków za ogrzewanie. Jednak kilka popularnych rozwiązań może skończyć się nie tylko chłodem, ale też karą finansową sięgającą nawet 500 zł. Sprawdź, dlaczego spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe coraz częściej karzą za "oszczędzanie ciepła".
Ogrzewanie to jedno z największych obciążeń w domowym budżecie. Nic więc dziwnego, że wielu mieszkańców próbuje ograniczyć koszty, zakręcając kaloryfery. Takie działanie może przynieść więcej szkody niż pożytku. I to dosłownie.
Z pozoru niewinna praktyka, jaką jest maksymalne skręcanie grzejników, może prowadzić do wychłodzenia całego budynku. W efekcie sąsiedzi muszą zużywać więcej energii, by utrzymać odpowiednią temperaturę w swoich mieszkaniach. Spółdzielnie mieszkaniowe traktują to zjawisko jako tzw. kradzież ciepła. Przenika ono przez ściany od sąsiadów, którzy grzeją, a rachunki "złodzieja" nie rosną. Co ważne, nawet jeśli prawo nie przewiduje za to bezpośredniego mandatu od straży miejskiej czy policji, to wspólnoty i spółdzielnie mogą wprowadzać własne sankcje. Najczęściej dochodzi do naliczenia dodatkowych kosztów za ogrzewanie sąsiadów.
Sprawdź również: ZUS wysyła ponad 650 zł miesięcznie bez względu na wiek. Wystarczy spełnić tylko jeden warunek
Każda spółdzielnia czy wspólnota może mieć własny regulamin określający zasady korzystania z ogrzewania. Znajdują się tam m.in. zapisy o minimalnej temperaturze w lokalach. Zwykle jest to około 16-18 stopni Celsjusza. Jeśli w mieszkaniu temperatura spada poniżej ustalonego poziomu, zarząd może potraktować to jako złamanie regulaminu.
W takich przypadkach na właściciela lokalu mogą zostać nałożone dodatkowe opłaty. W skrajnych sytuacjach sprawa może nawet trafić do sądu. Ten z kolei może zobowiązać właściciela do włączenia ogrzewania lub nawet nałożyć mandat administracyjny.
Sprawdź również: Zniżki w aptekach, sklepach i PKP. Wielu seniorów wciąż nie wie, że wystarczy 1 rzecz
Problem wychładzania budynków dotyczy zwłaszcza starszych bloków, gdzie instalacje cieplne są połączone. Jeśli jedno mieszkanie jest mocno wychłodzone, sąsiedzi mogą odczuwać spadek temperatury we własnych lokalach. Co więcej, mają prawo domagać się rekompensaty za zwiększone rachunki. Takie sprawy coraz częściej trafiają do spółdzielni, a czasem nawet do sądów cywilnych. Właściciel "zimnego" mieszkania może zostać zobowiązany do pokrycia części kosztów ogrzewania sąsiadów.
Nie oznacza to jednak, że trzeba grzać mieszkanie do granic możliwości. Wystarczy zachować zdrowy rozsądek i utrzymywać temperaturę na poziomie co najmniej 18 stopni Celsjusza. Dobrym rozwiązaniem jest też ustawienie termostatów na niską, ale stabilną wartość zamiast całkowitego wyłączenia ogrzewania. Warto pamiętać, że nadmierne wychładzanie mieszkania wpływa nie tylko na rachunki, ale też na stan techniczny budynku. Zbyt niska temperatura sprzyja powstawaniu wilgoci i pleśni, które z czasem mogą prowadzić do kosztownych remontów.
Zobacz też:
Masz taki dokument? Dostaniesz zniżkę i nie chodzi o Kartę Seniora
Prawie 2 tys. zł miesięcznie. Tyle od stycznia dostanie większość emerytów
Szukają pomocników śmieciarzy do pracy. Płacą minimum 15 tys. zł miesięcznie