Ujawnili umowę pasażerów „Titana”. Słowo "śmierć" pojawia się kilka razy
Błędy szefów OceanGate zadecydowały o śmierci załogi i pasażerów „Titana”. Pomimo licznych wątpliwości pracowników i ekspertów ds. bezpieczeństwa, batyskaf wielokrotnie zanurzał się na głębokość 4000 m. Czy pasażerowie przed podpisaniem umowy byli poinformowani o ryzyku ?
OceanGate wymagało od klientów podpisania umowy, w której zwalniali oni firmę od odpowiedzialności w razie wypadku. Było to ważne zabezpieczenie, ponieważ znajdując się tak głęboko pod powierzchnią oceanu (wrak Titanica leży na głębokości 3800 m) jakikolwiek błąd skutkuje śmiercią pasażerów i załogi.
Zapis uwzględniający dokładnie taki przypadek znalazł się w dokumentach sygnowanych przez brytyjskiego miliardera i podróżnika Hamisha Hardinga, pakistańskiego biznesmena Shahzada Dawood z 19-letnim synem Sulemanem, a także francuskiego nurka Paula-Henry’ego Nargeoleta. Na pokładzie znalazł się również współzałożyciel OceanGate Stockton Rush.
W mediach wypowiadali się Mike Reiss i Alan Estrada. To byli pasażerowie "Titana", którzy przeżyli poprzednią eskapadę w batyskafie. Zdradzili kulisy dotyczące aspektów organizacyjnych wyprawy z OceanGate.
W dokumentach opracowanych przez OceanGate kilka razy znajdowało się słowo "śmierć" umieszczone w kontekście zwolnienia z odpowiedzialności firmy w razie wypadku. Umowa uwzględniała również zapis dotyczący konieczności uiszczenia opłaty w wysokości 250 000 $ przed ruszeniem w podróż.
O świadomości pasażerów związanej z wysokim prawdopodobieństwem zginięcia w otchłani oceanu opowiedział też Mike Reiss – scenarzysta „Simpsonów”, który również widział "Titanica" z batyskafu od OceanGate.