Reklama
Reklama

Polak też pracował przy budowie bomby. Kinowy "Oppenheimer" go pominął

Bomba atomowa czy bomba wodorowa to bronie jądrowe, których energia wybuchu pochodzi z przemian jądrowych. Za sprawą filmu biograficznego „Oppenheimer” w reżyserii Christophera Nolana, o „ojcu bomby atomowej” znów zrobiło się głośno. Projekt Manhattan skupiał jednak wielu wybitnych naukowców. Jednym z nich był Polak, Stanisław Ulam. Postać została pominięta w filmie, ale w rzeczywistości odegrała bardzo ważną rolę. Przedstawiamy życiorys tego wybitnego matematyka.

Za sprawą amerykańsko-brytyjskiego filmu biograficznego "Oppenheimer" w reżyserii Christophera Nolana głośno jest ostatnio o amerykańskim fizyku i dyrektorze naukowym "Projektu Manhattan", Robercie Oppenheimerze, który nazywany jest "ojcem bomby atomowej". W filmie pominięty został jednak wątek Polaka, Stanisława Ulama, który odegrał kluczową rolę w tworzeniu amerykańskiej bomby termojądrowej. Warto przybliżyć życiorys tej szczególnej postaci.

Stanisław Ulam — wczesne lata życia i edukacja

Stanisław Marcin Ulam przyszedł na świat 13 kwietnia 1909 roku we Lwowie. Amerykańskie obywatelstwo przyjął dopiero w roku 1943. Urodził się w zamożnej, zasymilowanej rodzinie żydowskiej, a swoje wybitne zdolności pokazywał już w dzieciństwie. Gdy miał 5 lat, wybuchła I wojna światowa, a rodzina Ulamów ciągle się przenosiła, ponieważ ojciec przyszłego fizyka służył w armii austriackiej.

Rodzice wymarzyli sobie dla dorastającego Stanisława karierę adwokacką (adwokatem był jego ojciec), a później jakikolwiek praktyczny zawód, obawiając się, że z uwagi na pochodzenie nie zrobi kariery jako matematyk. Młody mężczyzna rozpoczyna więc studia inżynierskie na Politechnice Lwowskiej. Za namowami wykładowców przeniósł się jednak na wydział matematyczny. Doktorat obronił w roku 1933 i stał się ważną postacią, dołączając do środowiska lwowskich matematyków.

Utrata rodziny i chęć pracy dla armii

Po zakończeniu studiów Stanisław Ulam nie miał — ze względu na swoje pochodzenie — możliwości podjęcia pracy dydaktycznej, więc wyruszył w podróż po Europie. Odwiedził Szwajcarię, Francję i Anglię. Pod koniec roku 1935 otrzymał zaproszenie do Stanów Zjednoczonych, na Uniwersytet w Princeton, a następnie rozpoczął pracę na Uniwersytecie Harvarda. Każde wakacje spędzał jednak w Polsce. Ostatni raz był we Lwowie w lecie 1939 roku. W drogę powrotną wyruszyli na polskim liniowcu "Batory" Stanisław Ulam i jego młodszy brat, Adam, który miał rozpocząć studia na Uniwersytecie Browna. Już w USA dowiedzieli się o wybuchu wojny, w której zginie cała ich rodzina, prócz kuzynostwa.

W roku 1943 Stanisław Ulam napisał do innego popularnego matematyka i fizyka, Johna von Neumanna, z zapytaniem o możliwość pracy dla armii. W odpowiedzi otrzymał list dotyczący oferowanego stanowiska i procedur uzyskania zezwolenia na dostęp do tajemnic wojskowych. Wówczas rozpoczął się dla niego najbardziej twórczy okres w życiu — dołączył do Projektu Manhattan i badań prowadzonych w Los Alamos. Współpracował tam z innymi, wybitnymi uczonymi — w tym z Robertem Oppenheimerem.

Współtwórca bomby termojądrowej

Stanisław Ulam w ośrodku badań jądrowych w Los Alamos zajmował się między innymi statystyką powielania neutronów. Badania jego zespołu dały podstawy nowej teorii procesów gałązkowych. W latach 1944-1945 pracował nad programem Orion, opracowując nuklearny napęd rakiet kosmicznych. W kolejnych latach zaś pracował nad teorią stworzenia bomby wodorowej. Jej schemat nosi nazwę konfiguracji Tellera-Ulama.

Kiedy Stanisław Ulem dowiedział się o zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki, i zobaczył fotografie, pierwszym jego uczuciem było zdziwienie - jak sam opowiadał. W myślach ujrzał najpierw cyfry na tablicy, a potem zmiecione z powierzchni ziemi miasto. Wierzył jednak, że dokonywanie obliczeń nie może być niemoralne - w przeciwieństwie do wykorzystania ich wyników. Wybitny matematyk zmarł w Santa Fe na zawał serca, 13 maja 1984 roku.

Zobacz też:

​Wydaje się proste, ale sprawia wiele kłopotów. Rozwiążesz poprawnie?

​Tylko geniusze rozwiążą to działanie bez kalkulatora. Dasz radę w 15 sekund?

​Z pozoru prosta zagadka matematyczna. Rozwiążą ją tylko najbystrzejsi

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prawdziwe historie | nauka