Reklama
Reklama

Zastanów się, zanim opublikujesz w social mediach zdjęcie dziecka. Nawet Zuckerberg zakrywa twarze córek

Rodzice starają się na wiele sposobów ochronić swoje dzieci przed niebezpieczeństwami w życiu codziennym. Wielu z nich zapomina jednak o zachowaniu ostrożności również w internecie, co może okazać się ogromnym błędem. Przypomina o tym poruszający spot Deutsche Telekom. Sprawdź, dlaczego powinieneś chronić wizerunek swoich dzieci, tak jak robi to Mark Zuckerberg.

Kanały parentingowe i sharenting to zjawiska wciąż rozwijające się i przynoszące wielu influencerom duże zyski. Dzięki udostępnianiu materiałów z życia swojej rodziny mają oni szansę na zarobienie niemałych pieniędzy i coraz chętniej z tego korzystają. Również zwykli rodzice często publikują zdjęcia swoich dzieci, aby pochwalić się znajomym lub stworzyć swój wirtualny pamiętnik z życia rodziny. Jednak nie wiedzą, że zostawiają trwały, cyfrowy ślad, który może dramatycznie wpłynąć na przyszłość ich pociech.

Publikacja zdjęć z dziećmi to coraz większy problem

Parenting to od lat mocna i stale rozwijająca się gałąź w świecie influencerów i mediów społecznościowych. Mnogość blogów, profili na Instagramie, YouTubie oraz TikToku staje się już coraz bardziej powszechna i stanowi inspirację dla innych rodziców. Równocześnie jest to źródło dochodu wielu osób, działających w internecie, ponieważ jest to dziedzina o dużym potencjale reklamowym, która aktywnie przyciąga marketerów i angażuje budżety reklamowe wielu marek.

Jednak angażowanie dzieci do tworzenia internetowych treści jest wciąż realnym problemem i kontrowersyjną kwestią. Najlepszym przykładem na to jest niedawny wyrok w sprawie rodziców-influencerów ze Słowenii, na których inspekcja pracy nałożyła karę w wysokości 1500 euro, bo  zatrudnili swoje dzieci do udziału w płatnej reklamie, pomimo że nie uzyskali wymaganej zgody inspektoratu.

Dlaczego powinniśmy chronić wizerunek naszych dzieci?

Problem nieprzemyślanego udostępniania wizerunku dzieci porusza także kampania przygotowana przez firmę Deutsche Telekom, niemieckiego właściciela działającej w Polsce sieci T-Mobile. Spot przygotowany przez agencje Adam&EveBerlin i DDB Germany, za którego reżyserię odpowiada Sergej Moya, ma przerażać i jednocześnie edukować. Zwraca on uwagę na duży problem, jakim jest cyfrowy kidnaping, czyli kradzież tożsamości dziecka.

Celem kampanii jest wzbudzenie refleksji wśród rodziców, aby następnym razem zastanowili się, zanim opublikują kolejne zdjęcie swojego dziecka w sieci. Marka także przypomina, że publiczne pokazywanie twarzy i intymnych sytuacji jest nadużyciem wobec młodych ludzi, którzy nie są w stanie świadomie wyrazić na to zgody.

Już na samym początku spotu widzimy ostrzeżenie, że materiał może być niepokojący dla niektórych odbiorców. Wywołuje go przede wszystkim wygenerowana dzięki sztucznej inteligencji nastolatka, kierująca komunikat do swoich rodziców. Dziewczynka uświadamia rodziców, do czego może prowadzić publikowanie jej wizerunku. Tłumaczy, że ich zachowanie może spowodować, że dziewczyna za kilka lat wyląduje w więzieniu za przestępstwa, których nie popełniła, ale do których wykorzystano jej powszechnie dostępne zdjęcia.

Twarz przemawiającej nastolatki została właśnie ściągnięta ze zdjęcia przypadkowego dziecka, opublikowanego w internecie, a następnie postarzona i "ożywiona" w taki sposób, żeby wyglądała jak prawdziwa. Oprócz twarzy wykorzystano także głos dziewczynki, który może posłużyć np. do wyłudzania pieniędzy przez złodziei. To niejedyny sposób na użycie skradzionego wizerunku, ponieważ może być on wykorzystany na różne sposoby, w tym np. do wydrukowania fałszywego dowodu osobistego.

Dyrektor ds. marki DeutscheTelekom Uli Klenke wypowiada się następująco o tej kampanii:

Zuckerberg zakrywa twarze swoich dzieci w sieci

Mark Zuckerberg to główny twórca serwisu społecznościowego Facebook i obecny dyrektor generalny Meta Platforms, więc śmiało można stwierdzić, że zna on wszystkie tajniki funkcjonowania social mediów.

Tym bardziej niepokoi fakt, że mężczyzna opublikował niedawno rodzinne zdjęcie z twarzami dwójki swoich dzieci zakrytymi przez emoji. Co oznacza, że jest on świadomy zagrożeń, jakie płyną z platform, którymi zarządza. Eksperci sugerują, że więcej rodziców powinno pójść w jego ślady, aby chronić prywatność swoich dzieci i zapobiegać kradzieżom tożsamości. Co więcej, rozwój sztucznej inteligencji nie jest jedynym powodem do obaw, ponieważ naukowcy twierdzą, że zagrożenie mogą stanowić również inni użytkownicy mediów społecznościowych.

Warto także zaznaczyć, że sztuczna inteligencja jest zdolna, aby wykorzystywać zdjęcia kogoś z okresu niemowlęcego, w celu zidentyfikowania go, gdy jest on starszy.

Zobacz też:

Nie jedz takiej cukinii. Lepiej wyrzuć do kosza, zanim zachorujesz

Parz przez 15 minut i pij przed posiłkiem. Kilogramy szybko polecą w dół

Tak wyczyścisz stare słoiki na przetwory. Nie ma szybszego sposobu

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: parenting